niedziela, 20 maja 2018

Słów kilka o rytuałach w świątyni astralnej

  Ave Satan,    
 
  W ostatnim poście  pisałam o przygotowaniach do rytuału, który z rozmaitych, logistycznych względów nie mógł się odbyć "na żywo", a jedynie w świątyni astralnej. Tenże rytuał mam już za sobą, więc mogę podzielić się moim doświadczeniem w kwestii wykorzystania świątyni astralnej do tego właśnie celu. Przyznam, iż było to dla mnie dosyć wyczerpujące psychicznie przeżycie, aczkolwiek mam spore doświadczenie w efektywnej wizualizacji. Dlaczego? Postaram się wszystko w miarę sensownie wyjaśnić.    
    Pierwszą kwestią, którą należy poruszyć jest sprawa świątyni astralnej. Dokładny opis jej wykonania znajduje się w pozycji "Satanizm Duchowy". Mój opis będzie z całą pewnością mniej dokładny i mniej merytoryczny, dlatego radzę doszukać konkretów właśnie tam.
   Co to jest świątynia astralna? Otóż jest to stworzone podczas wizualizacji w transie miejsce zaprojektowane przez nas celem wykonywania tam właśnie, w swej prywatnej przestrzeni medytacji, rytuałów, spotkań z Demonami czy ciałami świetlistymi innych ludzi. Jest to doskonałe rozwiązanie dla osób, które - podobnie, jak ja - nie mają szansy na chwilę całkowitego odosobnienia we własnym domu. Do świątyni astralnej można się udać przed snem, wprowadzając się w trans i dokładnie wizualizując owo miejsce. Ze względu na to, że można je zaprojektować w absolutnie dowolny sposób - tyczy się to zarówno wyglądu, wyposażenia, jak również otoczenia świątyni - można wykorzystać wszelkie, najbardziej przemawiające do nas symbole. W tym miejscu muszę dodać jeszcze jedną, istotną kwestię - wizualizacja nie jest tym samym, co wyobrażenie. Wizualizacja polega zasadniczo na wykorzystaniu wszystkich zmysłów, aby uzyskać efekt autentycznego przebywania w danym miejscu. W praktyce oznacza to czucie faktury dotykanych przedmiotów, wykonywanych gestów, czucie zimna lub ciepła, czucie kropel deszczu na twarzy lub piasku pod stopami. Wiadomo, o co chodzi.
   Od razu powiem, że to zadanie naprawdę trudne, aczkolwiek do wyćwiczenia. Są określone sposoby na nauczenie się i nabranie doświadczenia w efektywnej wizualizacji - do znalezienia w sieci. Jednym z najbardziej znanych jest technika pomarańczy.
    Po tym przydługim wstępie czas przejść do rzeczy - do wykonania rytuału w stworzonej przez siebie, w swoim umyśle świątyni.
    Trudna sprawa. Dokładne wykonanie tego rodzaju rytuału, w którym wykorzystywane są  określone przedmioty, wykonywane konkretne gesty (obrót z inwokacją), wypowiadane konkretne słowa wymagało maksimum skupienia, a i tak nie jestem z siebie całkowicie zadowolona.
Co sprawiało mi największą trudność? Utrzymanie wrażenia pobytu w świątyni przy jednoczesnym działaniu zgodnym z wymogami rytuału. Generalnie mam wrażenie, że samo skupienie na tym intencji rytuału siłą rzeczy poszło mi najgorzej, bowiem za bardzo koncentrowałam się na oprawie. Dodać tutaj muszę, że nigdy nie lubiłam rozbudowanych rytów, magia ceremonialna to nie  moja działka. Jestem  - w każdym aspekcie życia, a więc również w magii - minimalistką, dlatego ograniczałam swe działania do świecy i skryptu runicznego. Jednakowoż muszę nabrać doświadczenia w tego rodzaju działaniach, a zatem ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć aż do uzyskania efektu.
             
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.